Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Germany

Down Icon

Szczepan Twardoch: „Wojna na Ukrainie ma niewiele wspólnego z obrazami Remarque’a”

Szczepan Twardoch: „Wojna na Ukrainie ma niewiele wspólnego z obrazami Remarque’a”

Polski pisarz Szczepan Twardoch opowiada o swoich osobistych przeżyciach wojennych na Ukrainie, które ukształtowały jego powieść „Linia Zero”.

Polski pisarz Szczepan Twardoch podczas Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie w 2025 r. Arkadiusz Luba

Polski pisarz Szczepan Twardoch jest przyciągaczem tłumów. W ramach swojego obecnego tournée czytelniczego wypełnia duże sale, takie jak ogromna sala audytoryjna Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie czy główna sala Kolokwium Literackiego w Berlinie. Zarówno w ostatni weekend w stolicy Polski, jak i we wtorek w berlińskim LCB, ponad 200 gości przybyło, aby dowiedzieć się więcej o wojnie na Ukrainie i usłyszeć, jak autor włączył doświadczenia z wojny do swojej najnowszej książki „The Zero Line”.

W powieści Twardoch wykorzystał oryginalne wywiady z ukraińskimi żołnierzami, które autor przeprowadził na potrzeby zbioru esejów literackich, z których część została opublikowana w „Gazecie Wyborczej” w 2023 r. „Jeśli każda wojna [...] rodzi wielką powieść, to nie jest wykluczone, że dla Ukrainy po 2022 r. będzie to »Linia zerowa«” – pisał życzliwie „Die Zeit”.

Twardoch: „Wojna dzieje się naprawdę, jest realna”

Jako jeden z nielicznych zachodnich autorów, Twardoch zorganizował kilka akcji zbierania datków i wielokrotnie podróżował na Ukrainę, zarówno w ramach transportów humanitarnych, jak i wojskowych. Zaopatrzył żołnierzy w pojazdy terenowe i drony. Podróżował z żołnierzami i zaprzyjaźnił się z dowództwem na froncie, co dało mu osobisty dostęp do bieżących wydarzeń wojennych. Twardoch powiedział, że doświadczył okropności wojny na własnej skórze: „Gdyby nie te doświadczenia i gdyby nie wibrujące podczas ostrzału czołgów sufity bunkra, nie byłbym w stanie opisać wojny”.

Potrzeba konfrontacji z rzeczywistością była w mniejszym stopniu obecna w powieściach „Pokora” i „Morfina” (pierwsza traktuje o I wojnie światowej, druga o II). „Aktualność tej wojny nie pozostawiła mi innego wyboru” – podkreślił w rozmowie z publicznością w Warszawie. „Nie chodzi o to, że bezpośrednie doświadczenia były równoważne badaniom, które przeprowadziłem na potrzeby innych powieści. Nie chodzi o to, że tym razem zamiast czytać wspomnienia lub książki wojenne, wolałem tam pójść, rozejrzeć się i posłuchać, a później po prostu zapisać wszystko, czego doświadczyłem”. Dla autora chodzi o coś głębszego: „Ta wojna jest dla mnie doświadczeniem emocjonalnym i kształtującym. Nigdy nie sądziłem, że coś w moim wieku może mieć na mnie tak głęboki wpływ. Ale to właśnie się stało, gdy po raz pierwszy usłyszałem strzały artyleryjskie. Zrozumiałem: wojna naprawdę się dzieje, jest prawdziwa. Wcześniej widziałem ją tylko w telewizji”.

Nowe obrazy wojny

Wojna na Ukrainie ma niewiele wspólnego z obrazami Remarque’a, Jüngera, Hemingwaya czy Orwella – uważa Twardoch. „Obecna wojna to taka, w której pole bitwy jest przejrzyste”. Autor nawiązuje do wysokiego stopnia obecności technologii. „Obie strony mogą obserwować ruchy swoich przeciwników”. Twardoch kontynuował: „To wojna, w której wszystko jest widoczne i niczego nie da się ukryć”. Drony, na które Twardoch również zbierał pieniądze, odpowiadają za 80 proc. strat na niektórych odcinkach frontu. Zdaniem autora wojna stała się interaktywną grą wideo, w której istotnego znaczenia nabrały elementy inne niż tradycyjna wiedza wojskowa. „Ciągle rozwijająca się technologia wojenna zmienia pole bitwy. Trzeba wiedzieć, jaki sprzęt ma wróg. Ta wiedza jest wykorzystywana do określania bezpiecznych stref”. Od nich zależy przetrwanie. Ta wojna to coś, o czym nigdy dotąd nie opowiadano. „A kultura powinna badać tę różnicę. Ponieważ tylko w ten sposób możemy lepiej zrozumieć rzeczywistość, opowiadając o niej sobie” – mówi pisarz.

Wojna, która zdaje się nie mieć końca

Ale jakimi słowami powinien posłużyć się pisarz, aby opisać wszystkie te doświadczenia? Wybór i kształt języka to coś, nad czym Twardoch świadomie panuje podczas pisania. Język „linii zero” nazywa szarą strefą między polskim i ukraińskim. Jest brutalny, bezwzględny, pełen przekleństw; tak jak je usłyszał na Ukrainie i ostatecznie zapisał w swoich pismach. Stworzył dla niego specjalny, zaplanowany język. W tym zaplanowanym języku Koń, Polak ukraińskiego pochodzenia, zgłasza się na ochotnika do ukraińskiej armii i szybko doświadcza rzeczywistości: kontrastu między bogatym Kijowem a zdewastowanym Donbasem, rozdźwięku między oficjalnymi obrazami a rzeczywistymi warunkami w armii, w której panuje obojętność i nepotyzm. Na linii frontu on i jego towarzysze szukają sensu, światła pośród dronów, rannych i śmierci. Na linii zerowej braterstwo i odwaga nabierają nowego znaczenia, rozum ustępuje intuicji, przesąd – wiedzy. Koń coraz bardziej podejrzewa, że ​​ta wojna nigdy się dla niego nie skończy. A co z Twardochem? Czy był w stanie szoku? Nie mówi o tym wprost. Jednakże doświadczenia, które zdobył, musiały pozostawić głęboki ślad w jego umyśle. W trakcie spotkania z czytelnikami w Warszawie nagle zaczynają bić dzwony pobliskiego kościoła Wszystkich Świętych. Jego komentarz wydaje się być wyraźnie zaniepokojony: „Czy to dzwonek alarmowy?! Myślałem, że to dwanaście uderzeń? Dość dziwne”. Dziwne, jak wojna, która toczy się tak blisko i zdaje się nie mieć końca.

Szczepan Twardoch : „Linia zerowa. Powieść z czasów wojny”, Rowohlt Berlin, 256 stron, 24 euro.

Czy masz jakieś uwagi? Napisz do nas! [email protected]

Berliner-zeitung

Berliner-zeitung

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow